piątek, 3 lipca 2015

Rozdział I

Dobra jestem na dachu, zaraz widzimy się u jubilera. - powiedziałem, wziąłem lornetkę i zauważyłem Drake'a który wyszedł z vana i kierował się w stronę sklepu. - Słuchaj Drake, to co zawsze, czyli szybko, gra na czas pamiętaj! - Zrozumiano, bez odbioru. Drake ma udawać cywila, który chce kupić złoty gruby łańcuch, i zostaje napadnięty. - Dobra, widzę go, wchodzi do jubilera, Matt szykuj się, bez odbioru. Kontaktowaliśmy się przez sprzęt krótkofalówki. Ja zostałem na dachu żeby szybko ich poinformować jak zaczną jechać gliny.. Kilka minut później usłyszałem alarm, suka zdążyła wezwać gliny..


Drake~

Zdechniesz za to co zrobiłaś! Matt, pakuj co się da do torby i spierdalamy stąd! - Alex, złaź z dachu! Zaraz przyjadą gliny musimy się zwijać! -  No już już... Cz-czekaj! Ej! Jadą suki! Widzimy się w vanie bez odbioru!
Jadą, słyszę ich, przerażona dziewczyna która była za ladą ciągle patrzyła na mnie i się trzęsła. Jebać ją - pomyślałem, strzeliłem jej w łeb. Gnij. Wybiegliśmy. Rzuciliśmy torby do vana. Zamknąłem drzwi, kurwa odpalaj! Krzyknąłem do Alexa. Ruszyliśmy, a co gorsze gliny siedziały nam na ogonie, wyjąłem pistolet i otworzyłem tylne drzwi, tylko kurwa Alex ej! Uważaj! - Morda już i strzelaj!
Idiota, jak zwykle to samo, zaśmiałem się cicho i zacząłem strzelać im po szybie. Otworzyli ogień, wypierdalać! I tak nie wygracie, pomyślałem i w tym samym czasie dostałem kulkę w ramię. Niech to szlag! Rzuciłem granatem prosto w radiowozy a Matt patrzył na mnie jak na idiotę już miałem ochotę mu dojebać, bo zamiast pomóc to się lampi jakby nigdy sam nie oberwał, palant. - Drzwi! - rozkazałem Mattowi. Zamknął. Poszedłem na przednie siedzenie. - Przyspiesz Alex muszę to opatrzyć wjedź w Brooklyn, tam na chwile się zatrzymamy, pokiwał głową.

Lana~

Oh Cassie! Boże.. Jak Ty.. Oh! Sczytowałam. Jezu nienawidzę cię! - lekko się uśmiechnęłam i próbowałam złapać powietrza.. - Co jest skarbie? Chyba musimy się jakoś dopełniać skoro nikogo nie mamy a ten palant cię zostawił. - Nieważne, jesteś niesamowita ale jesteśmy tylko przyjaciółkami! - Tak tak! - pokiwałam głową, też cie kocham Lana. Pocałowała mnie lekko w policzek, wstała, podała mi moje czerwone stringi i wychodząc z pokoju krzyknęła - Kawa czy herbata? Nie odpowiedziałam, wiedziała co chcę. Wstałam z łóżka, wzięłam rzeczy i poszłam wziąć zimny prysznic. Lubię to robić, rozluźniam się mogłabym tak ciągle.. Ale nie tym razem - pomyślałam.
Wyszłam z kabiny, wycierając się ręcznikiem spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Przetarłam twarz i.. Boże jaka ona jest głupia - cicho się zaśmiałam znowu to samo? Znowu malinka, kiedy.. Jezu ona tak na mnie działa. Żebym się nie zakochała we własnej przyjaciółce.. Eh nie myśl o tym teraz.
Założyłam krótkie spodenki i krótką bluzkę, nie miałam zamiaru się nigdzie wybierać, wyszłam z łazienki i poczułam zapach kawy.. Powędrowałam do salonu a tam czekała na mnie Cassie. - I jak po kąpieli cipko? - zaśmiała się a ja stałam w drzwiach i patrzyłam na nią wzrokiem, jakbym chciała ją zabić ale to tylko chwilowo. - Spadaj! - odpowiedziałam, usiadłam na kanapie i sięgnęłam moją kawę. Rozmawiałyśmy o pracy Cassie, w sumie to ona zarabiała na nas obydwie a ja tylko się obijałam.. Nie przeszkadzało jej to ale mi już powoli tak czuje się głupio jak muszę żyć na jej utrzymaniu jutro poszukam czegoś w internecie. Zaczęła boleć mnie głowa, najlepiej poszłabym spać ale tak szybko nie zasnę po tej kawie.. - Cassie? - zapytałam - mogłabyś mi przynieść tabletkę bo rozbolała mnie głowa? - Tak, już już. - Dzięki..
Przyszła Cassie z tabletką, usiadła obok mnie a ja uśmiechnęłam się i podziękowałam, odwzajemniła. Ciągle mi się przyglądała, w końcu zareagowałam i też spojrzałam się na nią, miałam się już odezwać ale.. To jak na mnie patrzyła. Chyba mnie zamurowało.. A-ale to tylko przecież moja przyjaciółka nie może tak być.. Uległam.. Powoli przybliżała się do mnie. Patrzyła raz w moje oczy, raz na moje usta.. Przeszły mnie ciary. Pocałowała mnie. Zrobiła to stopniowo, każdy pocałunek stawał się namiętniejszy, jej ręce wędrowały po moim ciele. W końcu wylądowałam na niej. Zdjęłam z siebie bluzkę a ona przygryzła lekko wargę na ten widok. Zrzuciła mnie z siebie i leżałam już obok. Zero słów, tylko głośne i szybkie oddechy. Pragnęłam tego, ona też. Zaczęła całować mnie po szyi i schodziła coraz niżej. Poczułam jej mokry język na brzuchu.. Zajęła się mną inaczej niż kiedykolwiek. Za każdym razem się śmiałyśmy i wygłupiałyśmy ale teraz.. Pragnęłam jej jak nigdy, - Cassie wyszeptałam.. akurat kiedy zdejmowała ze mnie moje stringi. - Cassie, wyszeptałam jeszcze raz. Dotykaj mnie..
Nie odpowiedziała. Zaczęła mnie całować po udach zbliżając się do mojej mokrej cipki. Drażniła się ze mną jeszcze przez krótką chwilę aż w końcu poczułam ją w sobie, jęknełam. Wchodziła we mnie i wychodziła a ja jęczałam z rozkoszy to było takie niesamowite, poczułam się jakbyśmy były razem, ona.. Ona zawsze robiła to tak delikatnie, tak profesjonalnie.. Poczułam jak pracuje języczkiem. Lewo, prawo, góra, dół o matko pierwszy raz to robi! A to jest idealne! O boże, jest mi tak dobrze.. Coraz bardziej robię się wilgotna. Ona chyba wie jak na mnie działać.. Za chwile dojdę.. Jeszcze chwila.. Jeszcze moment.. - Cassie! Krzyknęłam z rozkoszy, i doszłam. Cassie położyła się obok mnie a ja zaczęłam ją obdarowywać delikatnymi pocałunkami. Byłaś zajebista! - powiedziałam. - Lana, nie przesadzaj kochanie. Nigdy nie będzie perfekcyjnie bo przecież nie jestem facetem - zaśmiałą się cicho, na co jej odpowiedziałam tylko uśmiechem.. Ja chyba zaczęłam coś do niej czuć. Boje się, zna mnie tak długo, wie co lubię, co nie. Co mnie drażni a co nie, wie w sumie o mnie wszystko i ja o niej.. Ale no nie, przecież nie mogę z nią być muszę mieć chłopaka.. Nieważne, głowa mnie już nie bolała. Szybko zasnęłyśmy wtulone w siebie.

Alex~

Dobra ej chłopaki, na tym możemy zarobić dużo szmalu. Gliny łatwo odpuściły, jakieś chujowe jednostki ale to nieważne, jesteśmy jednym z najgroźniejszych gangów nie dziwie się, ale za to jacy jesteśmy poszukiwani - zaśmiałem się a chłopaki razem ze mną. No bo tak, jesteśmy poszukiwani ale nie. Tyle nas w wiadomościach, a chuja robią. W sumie, to lepiej dla nas. Reszta gangu jest z nami w kontakcie telefonicznym i wykonują zadania. Niedługo wszyscy mają wrócić do Brooklynu, jednej z naszych kilkunastu kryjówek. - Drake chodź na słówko - zawołałem go i poszliśmy do innego pokoju. - Słuchaj a co Ty na to żeby wyrwać kilka dupek z klubu? Trzeba w końcu poruchać co nie? Bo dawno tego nie robiliśmy za dużo spraw na głowie, i jak? - No problem, to chyba logiczne że jestem na tak. Trzeba zamoczyc - zaśmiał się i napił łyk piwa które stało na komodzie.
Wyszedłem z pokoju i zszedłem na dół pooglądać telewizje - wreszcie mogę się odprężyć pomyślałem..